środa, 26 czerwca 2013

Jak uszyć woreczek - tutorial.

Tak jak obiecałam w poprzednim poście,
mam dla Was tutorial jak uszyć woreczek ściągany
na sznurek. Może to być woreczek na kapcie do
przedszkola dla naszego dziecka lub na przeróżne
drobiazgi. wszystko zależy od materiału z jakiego go
uszyjemy, jak go ozdobimy i jakiej będzie wielkości.


Kurs będzie bardzo szczegółowy, bo chcę aby był
czytelny dla osób które dopiero stawiają swoje 
pierwsze kroki z szyciem, albo może jeszcze nie stawiają,
a chciałyby spróbować coś uszyć.

Szycie takiego woreczka jest naprawdę proste! :)

No to zaczynamy :)

Najpierw musimy sobie ustalić jakiej wielkości
chcemy, aby był nasz woreczek.
Ja chciałam aby woreczek miał wymiary 30x40 cm. (sz./dł)
Do docelowych wymiarów naszego woreczka dodajemy:
- po 1 cm na zapasy szwów dołu i boków,
- 3,5 cm na tunelik.

Składamy materiał na pół i od linii zgięcia
rysujemy prostokąt o wymiarach 31x44,5 cm.
Dłuższy bok ma się znajdować na linii zgięcia.

Po rozłożeniu otrzymujemy prostokąt o
wymiarach 62x44,5 cm.


N górnych rogach robimy 1 cm nacięcia na wysokości 3,5 cm.
Zaprasowujemy i przyszywamy.


Teraz całą górną krawędź zaprasowujemy na 0,5 cm do środka.


Potem jeszcze raz na pół na 1,5 cm, na równo
z linią przycięcia. To będzie nasz tunelik :)


Aby sobie ułatwić i darować wciąganie sznurka na agrafkę,
wkładamy go do środka, a materiał przypinamy szpilkami tak,
aby się nie przesunął w czasie szycia.


Zszywamy tunelik jak najbliżej krawędzi.
Jeśli sznurek jest gruby używamy stopki do
wszywania krytego zamka.


Tak wygląda nasz tunelik :)


Składamy materiał na pół. 
Jeżeli tak jak ja szyjecie z jednobarwnej bawełny,
możecie teraz ozdobić jego przód.
Jeśli z wzorzystej możecie tą czynność pominąć :)


Ozdabiamy przód wedle własnej fantazji,
możemy zrobić aplikację, np. z inicjałami dziecka...


... przyszyć kwiatuszki, kokardki, ozdobne tasiemki...


... koronki, gotowe naszywki...


... co nam się tylko podoba :))

Następnie składamy nasz woreczek prawą stroną
do środka, brzegi spinamy szpilkami.


Zszywamy bok woreczka w odległości 1 cm od brzegu,
zaczynając pod tunelikiem.


Zatrzymujemy się w odległości 1 cm od dołu woreczka.
Wbijamy igłę w materiał, podnosimy stopkę do góry...


... przekręcamy woreczek i zszywamy dalej dno woreczka.
Pamiętajmy, że zaczynamy i kończymy szycie ściegiem powrotnym :)


Na koniec obszywamy brzegi ściegiem owerlockowym lub zygzakowym.


Gotowy woreczek wywracamy na prawą stroną
i przeprasowujemy.


Końce sznureczka związujemy i gotowe! :)


Prawda, że proste? :))

Mam nadzieję, że tutek nie aż zbyt szczegółowy ;)

Jeśli uszyjecie taki woreczek proszę pochwalcie mi się nim :))


wtorek, 25 czerwca 2013

Wymianka z Martuchną :)

Pochwalę się Wam moją wymianką z Martą z 

Martusia nauczyła się pięknie robić na szydełku i byłam
zachwycona sowią torebką jej córeczki Emilki :)
Chciałam mieć taką torebkę dla Lenki... i dla siebie :D
Wybrałam kolorki i oto nasze torebeczki:


Do torebeczek jeszcze były szydełkowe słodycze, kwiatki 
(ten największy to broszka), a prawdziwe słodycze nie doczekały się zdjęcia :P


I jeszcze raz  te piękne torebeczki :)
Lence się bardzo jej podoba i jak przyszły to
kazała i mi moją nosić nawet w domu :D


Tu moja gwiazda z torebusią :)
Ja też wtedy moją miałam, ale niestety nie
miał kto nam zrobić zdjęcia, a potem jak był taki ktoś,
była tak zajęta zabawą na placu zabaw, że nie chciała
współpracować, no ale może jeszcze kiedyś wrzucę
nasze wspólne zdjęcie :)


Marta dla swojej małej miłośniczki kotów
zażyczyła sobie koteczkową podusię i woreczek
na zakupy do Emilkowego sklepiku (a świetny jej rodzice
zrobili ze starego mebla) lub woreczek jak na kapcie.

Wysłałam więc koteczka, mały eko worek na zakupy i
dwa worki ze sznurkiem :)
Z tego co wiem, to się spodobały :)
Zdjęcia użyczyła mi kochana Marta, bo ja zapomniałam zrobić :P



Martusiu dziękuję Ci serdecznie za tę wspaniałą wymiankę! :D

Tak moja mała chciała wyjść już na dwór, że
zapomniała zrobić zdjęcia mojej paczki przed pójściem na pocztę,
ale za to zrobiłam kilka zdjęć z powstawania woreczków :)
Szyłam takie po raz pierwszy i po uszyciu pierwszego
różowego, postanowiłam zrobić dla Was tutorial, bo to jest naprawdę proste!

Także w następnym poście zapraszam na tutorial
jak uszyć woreczek :))

Pozdrawiam :)

piątek, 21 czerwca 2013

Jak zrobić kotlety mielone bez jajka? i o smażeniu

To będzie post kulinarny :)

Robiłam mielone i pomyślałam sobie, że może
to co tu teraz napiszę komuś się przyda, a konkretnie
chodzi mi o osoby uczulone na jajka
(dla niewtajemniczonych moja córcia jest straszną
alergiczką :( ).

Nie będę podawała konkretnego przepisu na kotlety mielone,
podpowiem tylko czym można owo jajko w ich
przyrządzaniu zastąpić :)

Dzieci bardzo lubią mielone kotleciki, a takich z 
różnymi alergiami jest z roku na rok coraz więcej, 
co spotkało również i moją Lenkę, która jest m.in. uczulona
na białko jaj. Także rodzice nie martwcie się, takie
kotlety można zrobić tak aby trzymały się kupy :))

Jako "kleju" można użyć do wyboru
dwóch rzeczy:
- glutka z siemienia lnianego,
- kleiku ryżowego.

Glutek z siemienia przygotowujemy wcześniej, 
aby ostygnął:
2 łyżki gotujemy 5 min w 1 szkl. wody.

Często nie mam na to czasu, więc używam kleiku ryżowego:
1 łyżka na 0,5 kg mięsa, 2 łyżki na 1 kg....

Wiadomo, że kotlety na jajku są smaczniejsze,
ale jeśli ktoś nie może jeść jajka, to te dwie
opcje są naprawdę fajne :)
Smaczniejsza jest chyba ta z glutkiem :)

Dla mojej malej alergiczki robię kotleciki
gotowane, bo takie są lżej strawne,a u alergików
częste są problemy trawienne. 
Mięso jest z indyka, bo takie najbezpieczniejsze.



Ale i takie smażone też dobrze wychodzą :)


Ja nie obtaczam kotletów. A Wy jak robicie? :)


Zdjęcia może nie piękne, bo robione na szybko, a 
kotlet przekrojony widelcem, ale
dowód jest, że takie kotlety się nie rozpadają :)
Obie wersje są z kleikiem ryżowym. 
Dla nas też usmażyłam bez jajka, bo Lenka lubi na podjadać z 
naszego talerza, ale akurat wtedy się na nie nie skusiła, tylko
wyjadła mamie trochę kaszy ;D

Tak przy okazji, to muszę sobie w końcu
uzbierać na dobrą patelnię ceramiczną, bo nie wiem
czy wiecie ale teflon jest szkodliwy, a wręcz rakotwórczy :(
Niby wszędzie się zapierają, że tak nie jest, ale ja w to
nie wierzę (polecam tek krótki wpis 
i zbieram na patelnię ;) Już mam jedną mniejszą :)
Słyszałam nawet, że w Stanach
do 2014 r. mają być wycofane ze sprzedaży, ale nie
wiem czy to prawda. 

A na czym smażycie?
Pewnie większość powie, że na oleju, bo na czym innym,
a ja Wam powiem, że najlepiej i najzdrowiej jest
smażyć na smalcu. Tak, tak na smalcu!
Reklamy oleju obrzydziły nam smalec, straszą nas wysokim 
cholesterolem, ale kiedyś smażono tylko na smalcu i
czy jesteśmy teraz z tymi naszymi olejami zdrowsi?

Popularne oleje od smażenia są rafinowane,
czyli poddawane obróbce cieplnej, w czasie której
traci wszelkie witaminy i staje się bezwartościowy, 
a wręcz rakotwórczy, gdyż mimo długiego
terminu ważności zachodzi w nim proces utleniania,
który powoduje powstawanie wolnych rodników 
szkodliwych dla naszego zdrowia.
Niektórzy producenci mogą posuwać się nawet do tego,
że upływie terminu ważności, przelewają olej do nowych butelek.
Więcej do poczytania o olejach tu:
I o cholesterolu tu:

Jeżeli już kupujemy olej to zwracajmy uwagę aby był
nierafinowany i w szklanej, nieprzeźroczystej butelce,
bo wtedy się tak nie utlenia.

Pewnie wielu z Was powie, że nie lubi zapachu 
smażonego smalcu, a ja Wam powiem, że to kwestia
przyzwyczajenia :) Teraz dla mnie olej śmierdzi ;)

Słyszałam jednak, że taki smalec w kostce dostępny
w każdym sklepie to nie tylko smalec, ale
że jest to mieszaka z łojem... :/
Teraz kupuję taki smalec w masarni:


No ale nie ma to jak samemu przetopić słoninkę ;)

Pozdrawiam serdecznie i mam nadzieję, 
że komuś ten wpis się przyda :)


wtorek, 18 czerwca 2013

Wyniki Candy!!! :D

Uff... Ale gorąca atmosfera :)
Mój termometr pokazuje 29st.C! Serio!
I to nie jest temperatura w słońcu....
Dobrze, że w moim małym mieszkanku nie czuć tak
tej gorączki ;)

Ale za to czuć gorące emocje związane z wynikami 
mojego Roczkowego Candy! ;)

Strasznie się cieszę, że aż tylu osobom spodobały się
moje słodziaki :)
Na blogu zgłosiło się 137 osób, z na Facebooku 85 osób!
Wow! Wielkie dzięki :))

Niektóre osoby skorzystały z możliwości i zapisywały się i tu i tu,
a wielu z Was miało ochotę przygarnąć i misia i kotka.
Z waszych zgłoszeń porobiłam losy.
Losów można było mieć 1, 2, 3, a nawet 4,
po 2 na misia i 2 na kotka.



W miseczce misia znajduje się 141 losów.
W miseczce kotka znajduje się 167 losów.


Uwaga przed Wami pierwsze losowanie!

Kotka wygrywa....


PRACOWNIA JABLONIEE

Gratulacje! :))

A teraz drugie losowanie

Misia wygrywa.....



SOBOTA

Gratulacje! :))

A teraz można pobawić się trochę losami ;)


Coś się za bardzo nie chciała uśmiechać, bo bardzo chciała już 
iść na plac zabaw, a mama tu jakieś losy wymyśla :P

Jeszcze raz gratuluję zwycięzcą i
bardzo Wam wszystkim dziękuję za udział w Candy :)

Wielu z Was zostało moimi nowymi obserwatorami i
polubiło mój profil na FB. Mam nadzieję, że dalej
będziecie do mnie zaglądać :)
Nie udało mi się niestety jeszcze odwiedzić wszystkich
Waszych blogów, ale mam nadzieję wkrótce to nadrobić :)

Na koniec dodam, że jeżeli podobają się Wam
moje prace jak kotek i misiu, czy jakieś inne zamieszczone
na tym blogu i chcielibyście je mieć, to nie 
krępujcie się i do mnie piszcie:
weasels.world08@gmail.com

Niedługo postaram się o jakąś galerię prac, a na razie
można je oglądać przez etykiety na samym dole strony ;)

Pozdrawiam wszystkich serdecznie,

Asica-Łasica :)





piątek, 7 czerwca 2013

Pierwsze koty za płoty, czyli uszyłam sobie bluzkę :)

Już na długo zanim  kupiłam maszynę do szycia marzyłam,
żeby uszyć sobie jakiś ciuszek :)
Wszystko przez moją ciocię, u której pomieszkiwałam
przez ostatnie dwa lata studiów. Ciocia umiała szyć, ma wszystkie
numery Burdy odkąd chyba powstało to czasopismo, a kuzynka
studiuje projektowanie mody. Lubiłam przeglądać u niej Burdę,
a odkąd mam maszynę kupuję ją dla siebie.

I tak minął rok, a ja bałam się jakoś spróbować...
W końcu wzięłam się w garść :)
Postanowiłam wybrać coś najprostszego, z opisem który 
będę w  stanie zrozumieć ;)
Najpierw uszyłam próbkę bluzki z tkaniny której nie byłoby
mi żal gdyby mi nie wyszło. I dobrze zrobiłam! Nie to, że mi nie
wyszło, ale bluzka którą sobie wybrałam z "Szycia krok po kroku"
zupełnie mi nie pasuje i jest dużo za duża mimo iż swoje wymiary
dopasowałam do ich tabeli. Tamtej bluzki Wam nie pokażę :)

Czas znowu zaczął powoli lecieć i w końcu zrobiłam 
drugie podejście z zadowalającym mnie skutkiem :))
Przejrzałam moje numery Burdy i wybrałam model 110B 5/2012:



Kupiłam materiał, ba! nawet podwójną igłę i uszyłam wg
 instrukcji już bez próbki .
Oto co mi wyszło :)


I jak?
Jest uszyta z miłego dżerseju. Nieźle pierwsza bluzka i od
razy z dzianiny, a co tam będę się szczypać ;P
Dzianinę szyje się szwem elastycznym, jakby ktoś
chciał pierwszy raz coś uszyć tak jak ja:

"Proste i modne szycie"

Lubię takie luźne bluzeczki :)
Ale mam pytanie - czy Burda nie ma czasem zawyżonych numerów?
Bo ona i tak na mnie taka trochę jakby za duża...

Sesja odbyła się na działce u mojej mamy, która również robiła
za fotografa ;)

Tu sobie leniuchujemy z Lenką :)



Kwiatek dla mamy :D


Jeszcze tak dużo mnie chyba na blogu nie było :P

Na koniec chciałabym się wam pochwalić jaką niespodziankę
sprawiła mi i Lence na Dzień Dziecka Tynka, o czym zapomniałam
napisać w poprzednim poście o pandzie.
Dostałyśmy taką piękną zawieszkę z imieniem,
która teraz wisi nad Lenki łóżeczkiem i jak widzisz kochana
 ładnie się wkomponowała do jej kącika, bo
pasuje do bluzeczki naklejkowego króliczka :D



Dziękuję Ci kochana i ten kwiatek jest dla Ciebie
oraz wszystkich do mnie zaglądających, którym bardzo
serdecznie dziękuję za każde pozostawione słowo :)


Pozdrawiam,

Asia.

P.S. 1. Znacie jakieś strony w wykrojami ubranek dla dzieci?

P.S. 2. Przypominam o Candy :)



środa, 5 czerwca 2013

Miś Panda

Witajcie kochani :)


Chciałabym Wam dzisiaj pokazać misia pandę
uszytego na zamówienie koleżanki mojej siostry - Oli.

Z kolorami to poszaleć nie mogłam, bo pandy są
czarno-białe, ale zrobiłam ją na "słodko" z rumieńcami, bo 
to dla w końcu dziewczyny :) Dla chłopaka byłoby
bez rumieńców ;)



Taka panda może być i podusią i przytulanką, a dla 
dzieci fajnym kumplem do zabawy i towarzyszem spacerów :)

Zapomniałam zmierzyć wielkość ale bez łapek i uszu 
jakoś 40x30 cm :)



Dzisiaj było u mnie fajnie cieplutko, słoneczko
cały dzień świeciło :)
Przyjemnie się siedziało z Lenką na placu zabaw.
A ile prania się narobiłam, żeby to na dworze wszystko poschło, 
bo jutro ma chyba znowu padać :/
Ehh ta pogoda...

Moja Lenka ostatnio mówi do mnie po imieniu!
Najpierw się z tego śmiałam, bo przecież wszyscy tak do mnie
 mówią, więc i jej się czasem zdarzy jak się osłucha, ale 
ostatnio mówi tak do mnie prawie cały czas, ciągle ją 
poprawiam i zaczyna mnie to denerwować, bo
głupio mi trochę jak powie tak przy obcych ludziach :/
Miałyście tak ze swoimi pociechami?
A jeszcze niedawno słyszałam tylko "Mamusiu" :)

Za to dzisiaj narysowała na kartce spiralki, czyli jej "kółka",
podała mi kartkę i powiedziała z wielkim uśmiechem"Prezent" :D 
Dostałam od niej  pierwszy rysunek w prezencie :))
Jaka byłam szczęśliwa :D


Jest mi bardzo miło, że coraz więcej osób zapisuje się na moje 
Candy i niektórzy postanowili zostać na dłużej :)
Tym którym umknęło moje Candy serdecznie na nie zapraszam TU,
zapisy są do 15 czerwca, a do wygrania dwie poduszki - misiu i kotek
ze zdjęcia :)

Pozdrawiam i przesyłam misio-pandowe
uściski :))

niedziela, 2 czerwca 2013

Dzień Dziecka :)

 Witajcie kochani :)

Od razu ostrzegam, że to będzie długi post, bo mam co pokazać :)

Z okazji Dnia Dziecka wzięłam udział w wymiance w Klubie Twórczych Mam.
Moją parą była AntoniAna z bloga http://milosc-w-wersji-demo.blogspot.com/

Oto co przysłała dla mojej Lenki :)




A tu Lenka otwiera karton z prezentami:


Bardzo zaciekawiły ją spineczki żabki :)


Misiu... :)


No i spodobał jej się kubek, z którego chciała od razu
pić ;) Później jeszcze okazało się, że w kubeczku było mnóstwo
kolorowych gumeczek :)


Dziękujemy! :)


A oto co ja wysłałam do AntoniAny, a właściwie jej
córeczki Eli :)



Ela lubi "Roztańczoną Andżelinę", więc uszyłam jej 
poduszkę - myszkę :)





Lubi też naszyjniki i bransoletki, więc teraz będzie miała
gdzie je przechowywać :)




Do tego książeczki, kolorowanka, kredki i spineczki,
no i coś słodkiego też było :)


Mam nadzieję, że mała Ela zadowolona z prezentu :)

***

Dla mojej gwiazdy też coś przygotowałam :>

Kupiłam jej też książeczkę "Świnka Peppa - Lekcja tańca",
w której Peppa ma spódniczkę baletnicy. 
Widziałam jak się robi takie spódniczki w internecie i to bez żadnego szycia 
 i  widziałam jak słodko wygląda w takiej córeczka Diany, 
więc też postanowiłam zrobić taką dla Lenki, a do kompletu opaskę :)


Najpierw obejrzałyśmy książeczkę, a potem powiedziałam jej, że
mam dla niej taką spódniczkę do tańczenia jaką ma Peppa :)
Ale się ucieszyła :D

Moja mała baletnica :)


 Nie łatwo jej było zrobić jakieś ładne zdjęcie,
ciągle się ruszała


Nie mam w domu takiego lustra, w którym mogłaby się 
swobodnie przeglądać. Najpierw tańczyła przed lodówką
i oglądała swoje odbicie :D
A potem jej ściągnęłam lustro i już mogła się
dokładnie zobaczyć :)  



A tu już mnie totalnie rozwaliła :D
(sorry za mały bałagan w przedpokoju :>)


Ostatnio kiedy rysowała swoje kółka, zapytałam się co tam
rysuje, a ona mi odpowiedziała, że ślimaka :)

No i powstał jeszcze ślimak :)


Jest to ślimak tildowy, tylko w wersji Large :)



Leknka dostała jeszcze jeden prezent do tatusia :P
Ostatnio powiedziała babci, że tatuś kupi jej konika, 
następnego dnia mi powiedziała to samo, więc pytam się
mojego D., czy obiecał kupić jej jakiegoś konika, a on w
pierwszej chwili nie wiedział o co chodzi, ale później przypomniało
mu się, że jak oglądali razem Kucyki Pony, to jej powiedział,
że jej kupi :D No i tatuś musiał kupić kucyki takie malutkie he he :P

Po obiedzie, takim późnym bo mała długo spała, poszliśmy
na mały festyn z okazji Dnia Dziecka :)
Ale mała sobie potańczyła :) nawet wzięliśmy udział w jednych rodzinnych
zawodach - ja skakałam w worku do D., potem on brał mój worek i skakał
z nim i z ziemniakiem w ręku z powrotem do Lenki, a potem
maleńka musiała przyjść do mnie z ziemniakiem na łyżce ( pani pomagała) i
wrzucić go do wiaderka :) (mam nadzieję, że zrozumieliście :))
I wygraliśmy! :D

Fajnie było, Lenka nie chciała iść potem do domu, a po zawodach 
powiedziała "Jesce laz" :)

Tak wyglądał u nas Dzień Dziecka :D



Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...